piątek, 30 stycznia 2015

Grunt to dobry grunt

Gruntowanie.

Nie bylo tak zle jak myslalam, wspolpracowalismy znakomicie. Ja robilam dol scian, C. robil z drabiny gore. Niestety mam kilka strakow na glowie zamiast wlosow ale satysfakcja z pracy ogromna. Kolejny kroczek do przodu.





Jutro dzieci przejmuje nasza przyjaciolka, zaplanowala dla nich super dzien a my bedziemy dalej walczyc ze scianami. Farby, walki i kratki juz czekaja.

niedziela, 25 stycznia 2015

Wiejskie miejce

Niedziela na budowie. 
C. postanowil zabrac sie za szlifowanie scian a wlasciwie fug miedzyregipsowych. 



Dzisiejsze zabawki taty.


Aaaa zapomnilismy pochwalic sie ze zamontowali nam w tym tygodniu schodki na strych.



 Reszta rodziny wolala zostawic tate w spokoju, aby w pelni mogl wykorzystac swoj potencjal i udala sie do wyjatkowego miejsca, bardzo wiejskiego...



Wiadomo juz gdzie wybiore sie kiedy bede chciala zrobic ogorki malosolne.


Jest nawet muzeum pszczol, niestety chlopcy bardziej chloneli wizualnie niz sluchowo wiec mieli w nosie to co mama im czytala o pszczolkach. Jednak pokoj Pszczelarza bardzo im sie spodobal.


Mi spodobal sie zyrandol Pszczelarza, bardzo pomyslowy.


Ceramika...


...i jeszcze wiecej ceramiki.


Mozna przejechac sie traktorem,


i poogladac zwierzatka. Owce mialy nas troche w nosie,


koza byla bardziej zainteresowana,


a najbardziej przyjacielski okazal sie osiol.


Plac zabaw ze starym plugiem, niestety pogoda nie zachecala do zabaw na swiezym powietrzu.


I jedna z najwiekszych wystaw dzbankow.


Bardzo lubimy to miejsce, mozna sie pobawic, dobrze zjesc (wszystko robione na miejscu, lacznie z kielbasami, dzemem, miodem, no... moze kawe tylko dowoza), poobserwowac jak robi sie pyszne dzemy truskawkowe, jest manufaktura cukierkow gdzie mozna sprobowac swoich sil i pomoc cukiernikowi, jest piekarnia, gdzie piecze sie prawdziwy chleb na zakwasie i to wszystko for free- za wstep sie nie placi nic.
Mozna przejechac sie traktorem, kucykiem, magicznym rowerem, upiec chleb przy ognisku i wiele innych rzeczy. 
Na dodatek to miejsce jest oddalone od naszego domu okolo kilometr, wiec bedziemy tam czestymi goscmi.
Biednemu tacie przynieslismy na pocieszenie kabanoski i lizaka truskawkowego;)

sobota, 24 stycznia 2015

sobota pracujaca

Jestem wykonczona.
Naprawde byla to pracujaca sobota.
Zaraz po sniadaniu (tak, tak, leniwym) pojechalam do marketu budowlanego z lista zakupow:
- akryl
- papier scierny
- szczotka,
- szpachtelka i kilka innych drobiazgow.
Jednym slowem zaczynamy prace wykonczeniowe. Najpierw musimy przygotowac sciany do malowania. I tu zaczynaja sie schody poniewaz nasze regipsy robione byly w standarcie do tapetowania a nie malowania. Jest to spora roznica, ktora musimy sami wyrownac.
Na dodatek nie mozemy uzywac prostej szpachli gipsowej a akryle, inaczej nici z gwarancji.
Ten weekend przeznaczylismy na fugowanie.
Pierwsze fugi szly bardzo opornie, nawet zaczelam rozumiec dlaczego te buteleczki z akrylem nazywaja sie ka(r)tusze.
Tak sie wkurzylam, ze ciachnelam rurke, przez ktora leci masa  w polowie. Otwor sie powiekszyl i juz szlo jak po masle. Po skonczeniu sypialni czulam sie jak fachowiec, piekne fugi mi wychodzily.
Zdazylam zrobic dwa pokoje na gorze, jutro dokonczymy i zaczniemy szlifowac sciany.
Planujemy za tydzien zaczac gruntowanie.


Bez fug.


Pierwsze fugi.


Te "zgiecie" bylo najbardziej wymagajace.






A to nasi ogrodowi goscie. 


sobota, 17 stycznia 2015

Sobota

Po sobotnim, leniwym sniadanku (uwielbiam weekendy gdzie wszyscy jestesmy w domu i mozemy delektowac sie wolnym czasem), kilku awanturach z mlodsza latorosla (przechodzi jakis skok rozwojowy albo po prostu stal sie krnabrny i uparty) pojechalismy na budowe. 
Nawet wyszlo sloneczko i zrobilo sie calkiem przyjemnie, mila odmiana po kilku ostatnich dniach deszczu i niepogody.



Piec pracuje na pelnych obrotach, cieplutko, choc tylko ustawiony na minimum.


Dopiero teraz widac suche sciany.


C. wycierajacy sufity. Najwiecej wody gromadzi sie wlasnie tam. Nawet nie wiedzielismy, ze te plyty betonowe sa mokre, myslelismy ze ciemny siwy to ich kolor.


Teraz widac roznice.


Chlopcy jak zwykle znalezli zajecie- buduja gniazdo dinozaurow, kamienie to jaja.


Pierwsze oznaki wiosny w styczniu.


A tu juz calkiem odwazne narcyzy i jeszcze troche wstydliwe tulipany.


Wczoraj mialam ciekawa dyskusje z kolezanka z pracy. Twierdzi, ze budowa lub kupno domu to wariactwo i bardzo duzy stres, ktory nie oplaca sie biorac pod uwage bilans zyskow i strat. Jej zdaniem osoby posiadajace dom nie moga miec urlopu, gdyz ich na to nie stac, domu nie moga zostawic samego, ciagle musza byc na miejscu i pilnowac. ONA sobie nie wyobraza miec ogrod, ktory trzeba pielegnowac, kosic trawe, grabic liscie itd. Szanuje jej zdanie ale denerwuje mnie, ze koniecznie chciala mnie przekonac do swoich racji. Na dodatek tworzyla same czarne scenariusze, ktore moga sie przytrafic kiedy na czlowieku ciazy kredyt.
Hmmmm, tak sobie mysle, ze kazde duze, zyciowe przedsiewziecie to ryzyko. Najpierw ryzykujemy wybierajac szkole i zawod, potem partnera zyciowego, niektorzy ida dalej i biora slub! Jeszcze wieksi ryzykanci zakladaja rodziny, maja dzieci a juz totalnie odjechani buduja domy, kupuja mieszkania itd.
Ilu tych wariatow po swiecie chodzi...
... choc wcale nie czuje sie wariatka, ryzykantka ani tym bardziej bohaterem. Po prostu robie to co mi potrzebne, co uwazam za sluszne. Chyba nawet troche powielam jakies schematy, robie to, co moi rodzice.
I naprawde rozumie ludzi, ktorzy urlopy spedzaja w domu. Kiedy masz ogrod, miejsce na grilla czy ognisko, lezak z dobra ksiazka, piasek dla dzieci w zasiegu reki to po co wyjezdzac;)


czwartek, 15 stycznia 2015

Zakupy

Pojechalismy dzis do marketu budowlanego po grunt pod farby i zobaczyc kolory i ceny farb.
Mielismy jeszcze spojrzec na taczki, niestety pomylilismy kierunki i wyladowalismy na ogrodniczym dziale zamiast budowlanym, (swoja droga kto by sie domyslil ze taczki sa do budowania a nie prac ogrodowych) i juz stalismy przy kasie z.... kompletem mebli ogrodowych.
Byla taka okazja, ze grzechem byloby nie skorzystac. Trzy razy pytalam sprzedawce czy na pewno cena obejmuje wszystkie 4 elementy.
Tak wiec stalismy sie szczesliwymi posiadaczami lawki, 2 krzesel i duzego stolu ogrodowego:)
Wszystko grzecznie w kartonach czeka do wiosny.
My tez.
Jednak bylismy grzeczni i kupilismy choc jeden grunt, wydalo nam sie, ze nie jest to az tak konieczne w tej chwili, hihihi co innego meble ogrodowe.


A tu kilka starych zdjec znalezionych na iphonie C. z robienia przylacza wod-kan.




środa, 14 stycznia 2015

ogrzewanie centralne

Zdjec brak, a to dlatego ze nic sie nie zmienilo.

Dzisiaj robiona byla proba grzania centralnego. Wszystko udalo sie i piec juz dziala i hajcuje:)
Od razu cieplej zrobilo sie na budowie i jakby przytulniej.
Kaloryferki wlaczone to i podloga bedzie szybciej wysychac choc to nie jest az tak konieczne, bo prace wykonczeniowe zaczniemy prawdopodobnie dopiero na poczatku marca.



sobota, 10 stycznia 2015

wylewki i schody


W koncu.
Tak jak Pani L. obiecala, wylewki sa zrobione i schody zamontowane. Teraz juz bez przeszkod mozna dostac sie na gore.



Schody zapakowane, troche slisko na folii ale przynajmniej nie zniszczymy ich.



Kuchnia tez doczekala sie podlogi i nawet jednego gniazdka.


Duzy pokoj.




Lazienka na gorze. 


Nasza sypialnia.


Pokoj mlodszej latorosli, to juz ustalone. Dzieki schodom mogli wejsc na gore i powybierac sobie pokoje.


Pokoj Starszaka.



Szafka energetyczna w pomieszczeniu gospodarczym a w niej licznik. Na razie tylko budowlany ale przynajmniej znalazlo sie wyjscie z sytuacji po demontazu szafki budowlanej. Elektryk pracujacy w firmie jest na wage zlota, bardzo pomocny czlowiek.


Nawet kilka gniazdek juz zrobil, zeby mozna bylo pobierac prad.



A to, co zrobil ostatni sztorm, jaki przechodzi nad nami. Musimy zglosic to do Pani L., bo moze byc niebezpieczne dla pracownikow. Sztormowa pogoda ma sie utrzymywac przez caly weekend.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Pani L.

Dzisiaj mialam spotkanie z Pania L., nowym kierownikiem budowy.
Bomba-kobieta! Takiej dawki energii w jednym ciele nie widzialam juz dawno. Dla niej nie ma rzeczy niemozliwych. Kiedy mowilam jej o jakims problemie ona juz wyciagala telefon i dzwonila zeby to wyjasnic. Przez niespelna godzinne spotkanie wyjasnila co najmniej 4 rzeczy.
Jutro robia wylewki. Styropian na ocieplenie podlogi juz byl. Dzis firma pracowala u kobiety o bardzo podobnym nazwisku do naszego, w zwiazku z tym bardzo czesto zdazaja sie pomylki. Jak czesto, tego nawet nie wiemy bo nie wszystko do nas dociera, czesc pomylek wyjasnia ona, czesc my ale mysle ze nasza powinnoscia jest ja poznac;)
Dzisiaj przyjechal pan skladac rusztowanie i wlasnie ostatnio podjechali do niej zamiast do nas. Cale szczescie zorientowali sie szybko ze to zly adres bo jej rusztowanie stalo tam, gdzie powinno.
W czwartek przychodza schody. Pani L. byla bardzo zdziwiona ze ich jeszcze nie ma zamontowanych. Coz mozemy dodac...
Dachowka jest zgloszona do firmy dekarskiej, wymienia razem z ostatnimi pracami wykonczeniowymi.
Na koniec najwazniejsza informacja: za max. 8 tygodni dostaniemy KLUCZE!!!

...a potem zacznie sie zabawa z wykonczeniem.