sobota, 17 stycznia 2015

Sobota

Po sobotnim, leniwym sniadanku (uwielbiam weekendy gdzie wszyscy jestesmy w domu i mozemy delektowac sie wolnym czasem), kilku awanturach z mlodsza latorosla (przechodzi jakis skok rozwojowy albo po prostu stal sie krnabrny i uparty) pojechalismy na budowe. 
Nawet wyszlo sloneczko i zrobilo sie calkiem przyjemnie, mila odmiana po kilku ostatnich dniach deszczu i niepogody.



Piec pracuje na pelnych obrotach, cieplutko, choc tylko ustawiony na minimum.


Dopiero teraz widac suche sciany.


C. wycierajacy sufity. Najwiecej wody gromadzi sie wlasnie tam. Nawet nie wiedzielismy, ze te plyty betonowe sa mokre, myslelismy ze ciemny siwy to ich kolor.


Teraz widac roznice.


Chlopcy jak zwykle znalezli zajecie- buduja gniazdo dinozaurow, kamienie to jaja.


Pierwsze oznaki wiosny w styczniu.


A tu juz calkiem odwazne narcyzy i jeszcze troche wstydliwe tulipany.


Wczoraj mialam ciekawa dyskusje z kolezanka z pracy. Twierdzi, ze budowa lub kupno domu to wariactwo i bardzo duzy stres, ktory nie oplaca sie biorac pod uwage bilans zyskow i strat. Jej zdaniem osoby posiadajace dom nie moga miec urlopu, gdyz ich na to nie stac, domu nie moga zostawic samego, ciagle musza byc na miejscu i pilnowac. ONA sobie nie wyobraza miec ogrod, ktory trzeba pielegnowac, kosic trawe, grabic liscie itd. Szanuje jej zdanie ale denerwuje mnie, ze koniecznie chciala mnie przekonac do swoich racji. Na dodatek tworzyla same czarne scenariusze, ktore moga sie przytrafic kiedy na czlowieku ciazy kredyt.
Hmmmm, tak sobie mysle, ze kazde duze, zyciowe przedsiewziecie to ryzyko. Najpierw ryzykujemy wybierajac szkole i zawod, potem partnera zyciowego, niektorzy ida dalej i biora slub! Jeszcze wieksi ryzykanci zakladaja rodziny, maja dzieci a juz totalnie odjechani buduja domy, kupuja mieszkania itd.
Ilu tych wariatow po swiecie chodzi...
... choc wcale nie czuje sie wariatka, ryzykantka ani tym bardziej bohaterem. Po prostu robie to co mi potrzebne, co uwazam za sluszne. Chyba nawet troche powielam jakies schematy, robie to, co moi rodzice.
I naprawde rozumie ludzi, ktorzy urlopy spedzaja w domu. Kiedy masz ogrod, miejsce na grilla czy ognisko, lezak z dobra ksiazka, piasek dla dzieci w zasiegu reki to po co wyjezdzac;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz