Jesien zadomowila sie juz na calego. Powyciagalismy cieple kurtki i czapki, balerinki zamienilam na polbuty i botki. No nic. Czas przemija, lato przemija, trzeba przyjac kolej rzeczy i poddac sie porom roku. Jednak nie skupiamy sie tylko na smutnych aspektach jesieni. Nie przejmujemy sie zbytnio zdrapywaniem szronu z szyb samochodu (zdarzylo sie tylko raz)(jak ja zazdroszcze sasiadom carportu!), czekaniem w dlugich kolejkach w warsztatach samochodowych na zmiane opon na zimowe i cala ta aura burej ponurej jesieni.
Zamiast tego szukamy pozytywow i je znajdujemy:)
Nasze wiejskie miejsce zamienilo sie w halloweenowa wioske. Wszedzie leza jakies rozjechane czarne koty, mega pajaki wija sieci, gdzieniegdzie leza jakies szkielety.
Nawet jakas Hexa rozbila sie na slupie.
Dynie...
...jeszcze wiecej dyn...
...cale mnostwo dyn, z kazdego zakatka swiata, najwiecej odmian jest w USA.
A skoro juz ich tyle jest to trzeba je dobrze wykorzystac, np ugotowac pyszna zupe, Tym razem z mleczkiem kokosowym i papryka.
Kolejne dynie wykroilismy i zrobilismy lampion.
Poza dyniami i halloweenowym klimatem trzymamy sie scisle europejskiego wzorca jesiennego i palimy ogniska. A na nich oczywiscie pieczemy kielbaski i chlebek.
Chyba ze 20 lat nie jadlam kielbaski z ogniska.
Dziadek przybliza chlopcom tajniki palenia ogniska i zasad BHP.
Dla nich nie bylo wazne czy na koncu patyka jest kielbaska czy jej nie ma, najwazniejsze wetknac go w ognisko.
Jesienna aure chloniemy rowniez na dlugasnych spacerach. Ostatnio bylo to 8 km przejechano-przechodzonych.
Przerwa na podziwianie dzdzownicy. Takie przerwy zdazaly sie co 5 min. Zdazyl sie nawet jakis slimak w kieszeni.
Urokliwe widoki sasiedniego miasteczka.
Wlasnie tak minal nam pazdziernik. Mielismy mala przerwe spowodowana choroba wszystkich mezczyzn w domu, oczywiscie w urodziny mlodszego Dziecka (standard), jednak calosc uplynela bardzo pozytywnie.
Teraz czekamy na listopad.