niedziela, 26 kwietnia 2015

jak u babci

Wybralismy sie dzisiaj na calkiem dlugi spacer rowerowo-biegowy, bo zeby nadazyc za dziecmi musielismy biec truchtem.
Odkrylismy kolejne piekne tereny w kolo naszego domu.
Jedno historyczne miejsce, ktore niestety popada w ruine. Jezeli nie znajdzie sie inwestor to wszystko pojdzie w zapomnienie, a jest co ratowac, wiele budynkow o charakterze przedwojennym, sala sportowa, basen, park zarosniety ze zdziczalym stawem. Eh, szkoda.
Zyjemy blisko natury. Idac alejka spacerowa musielismy nie tylko uwazac na cyklistow, ktorych dzis bylo wyjatkowo duzo, co jeszcze bardziej na konskie mega kupy. Prawie slalomem trzeba bylo je omijac. Tak pomyslalam sobie ze psie trzeba sprzatac, nawet na naszej wsi, a konskie nie. Naokolo jest bardzo duzo szkolek jezdzieckich i stadnin a niedzielne spacery na koniach naleza do ulubionych form spedzania czasu, stad te pamiatki na drogach.
Chodzac po tym zdziczalym parku-lesie spotkalismy tez inne zwierzeta, sarny. Okolo 50 m od nas przebiegly. Natura na calego.



Misja "cyprysy" zakonczona sukcesem. Wyszlo 41 drzewek. 
Po skonczonej pracy Starszy Syn powiedzial, ze teraz wyglada juz jak u babci (to chyba komplement).




Stiuk w lazience. Jeszcze musze go wypolerowac i bedzie gotowy. Jendak glebie, kolor i polysk widac juz teraz.
Na gorze polki widac jeszcze niezamontowana deszczownice. Misja "cyprysy" wciagnela nas na calego w ten weekend, ze na inne rzeczy nie starczylo czasu.



Bardzo podoba mi sie polaczenie ciemnego siwego z kolorem drewna. W ogole bardzo lubie drewno w lazience.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz