niedziela, 5 kwietnia 2015

Wielkanoc

Taka mnie naszla refleksja kiedy przygotowywalam dzis rano siadanie, ze rok temu smazylam jajecznice na 10 osob a w tym roku tylko na 3 (niestety C. musial pracowac w dzisiejszy poranek). Takie to zycie jest przewrotne, planowalam ze pierwsze swieta w nowym domu beda wielkie, z cala rodzina, mnostwem pysznego jedzenia (mazuki Bratowej i Mamy zrazy mniaaaaam) a niestety wyszlo inaczej. Za mazurki i zrazy sie nawet nie bralam bo to nie jest moja silna strona, zreszta kto mialby to wszystko zjesc.
Takie mamy ciche i leniwe te swieta. Robimy to na co mamy ochote i nic wiecej. Sniadanie jedlismy pizamowo, bez galowych ubran, ogladalismy film i poszlismy na spacer odebrac C. z dworca i popatrzec czy Zajaczek Wielkanocny nie pogubil jakis slodkosci. Znalezlismy caly koszyk czekoladowych jajeczek i dwa duze zajace.


Wyruszamy na poszukiwania.

                           

Chlopcy maja pelne rece roboty, Zajaczek w tym roku baaardzo duzo jajeczek pogubil skaczac po lesie.



Takie widoki mamy tuz za zakretem.


A to nasza nowa fasada. Myslalam ze wybralismy ciemniejszy kolor ale jestem zadowolona z ostatecznego efektu.



Dobrze ze jest mala przerwa w pracy bo cos czuje ze mnie choroba zaczyna brac. Najmlodszy w rodzinie tez jest zakatarzony i ropieja mu oczka. Podobno alergia, tylko na co skoro testy z krwi wyszly negatywne. Dajemy leki odczulajace i czekamy na poprawe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz