Niedawno bylo to rusztowanie, ktore postawili i sterta zelastwa na dzialce.
A tak chlopcy biegaja wokolo budowy. U sasiada zobaczyli kaluze wiec trzeba bylo szybko do niej dobiec zanim mama sie zorientuje i zabroni.
Dzisiaj czekala nas na dzialce jeszcze jedna niespodzianka. Oboje jestesmy grzybiarzami- hobbystami. Nie jacys zapalency co o 5 sie zrywaja zeby w porannej rosie grzybkow wypatrywac, czy kilometrami czolgac sie pod pajenczynami za borowikami, co to to nie, jednak oboje lubimy znajdowac grzybki i wlasnie znalezlismy, w naszym "ogrodzie". Pod nasza graniczna sosenka rosla sobie rodzinka maslaczkow. Oczywiscie grzybnie zostawilismy w ziemi i bedziemy na przyszlosc pamietac zeby tam nie przekopywac. Latem do ogrodka po pomidorki a jesienia po grzybki do jajeczniczki:)
Kilka dni temu wybralismy sie na zakupy do marketu budowlanego. Ogromny obiekt ze wszystkim co tylko mozna sobie wyobrazic, niestety kosy elektryczne mieli 3, wyboru prawie zadnego i po raz kolejny przekonalismy sie ze lepiej z kawka do laptopa usiasc i wybrac to, co sie potrzebuje przez internet.
Przynajmniej dziecko skorzystalo i frytki dostalo, ktore podjadal mu maly wrobelek. Oczywiscie radosci bylo duzo.
Od poniedzialku maja budowac sciany frontowe na gorze i zacznie sie budowa dachu a potem Wiecha. Juz trzese portkami przed tym swietem, bo w naszym regionie jest dosc hucznie obchodzone. Bije sie szklo o sciany, przygotowuje sie przemowe i wbija ostatnie gwozdzie w konstrukcje dachu, ale... to pozniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz